„Pisząc swoje książki, spełniam marzenia…” – rozmowa z Małgorzatą Urszulą Laską

Małgorzata Urszula Laska

Małgorzata Urszula Laska pisarka, ilustratorka, kobieta wielu talentów, emigrantka, w której sercu Polska nadal zajmuje ważne miejsce. W wywiadzie, jakiego udzieliła redakcji portalu Świat Kobiecej Mocy, opowiada o literaturze, inspiracjach do pisania, emigracji i marzeniach.

K.Ch.: Dzień dobry Małgosiu. Dziękuję, że zgodziłaś się podzielić z nami kawałkiem siebie.

M.L.: Dzień dobry. Dziękuję za zaproszenie.

K.Ch.: Czy mogłabyś na początek przybliżyć naszym Czytelniczkom, kim na co dzień jest Małgorzata Laska? Czym się zajmujesz, gdzie można Cię znaleźć?

M.L.: Aktualnie mieszkam we Frankfurcie. Moja codzienna praca nie jest związana z literaturą, ale z handlem. Z tego się utrzymuję i nawet lubię ten zawód, chociaż moje wykształcenie związane jest z reklamą. Dodatkowo współpracuję z magazynem polonijnym „Twoje Miasto”. Prowadzę tam kącik dla dzieci „Kolorowe Miasteczko” oraz rubrykę „Dobra Książka”, w której promuję polską literaturę. Znaleźć mnie można na moim autorskim profilu (link na końcu wywiadu – przyp. red.).

K.Ch.: W swoim literackim dorobku masz powieści dla dorosłych oraz książki dla dzieci. Czym, według Ciebie, różni się pisanie dla najmłodszych od tworzenia książek dla dorosłych czytelników?

M.L.: Chociaż dzieci są wymagającymi czytelnikami, książki dla nich pisze mi się o wiele lżej i potrzebuję na to mniej czasu. Ich tematyka najczęściej związana jest z ochroną środowiska, zagrożonymi lub będącymi pod ochroną gatunkami zwierząt czy problemami społecznymi. Pisząc je muszę uważać na narrację, formę, słownictwo. Książki dla dzieci powinny być napisane zrozumiałym językiem i przekazywać wartości takie jak: przyjaźń, wiedza, szacunek. Staram się, by były lekkie, ale poruszam w nich też trudniejsze tematy.

Małgorzata Urszula Laska

Powieść dla dorosłych wymaga więcej pracy. Gdy fabuła powstaje na kanwie historycznych wydarzeń, potrzebuję wielu konsultacji z historykiem. Wykorzystując w dialogach np. zwroty gwarowe, konsultuję się z regionalistką. Gdy występują jakieś zagadnienia medyczne, zwracam się o pomoc do znajomej lekarki, a wątpliwości prawne rozwiewam u znajomego prawnika.

Jednak zarówno pisanie dla dzieci, jak i dorosłych łączy jedno – nie może zabraknąć pomysłu na ciekawą fabułę, fantazji i wyobraźni.

K.Ch.: W swoich powieściach nie boisz się poruszać trudnych tematów. W książce „Miód w deszczu” pojawia się przemoc, alkoholizm. Jak pisać o tym, co nie jest cukierkowe, lekkie i przyjemne, by nie przytłaczać i emocjonalnie nie „szantażować” czytelnika? Co zrobić, by, mimo wszystko, swoim pisaniem dać Czytelnikom nadzieję?

M.L.: Zdarzyło mi się kilka razy sięgnąć po taką „cukierkową” powieść i z trudem dobrnęłam do końca. Nie wciągała mnie. Trudne tematy poruszam nie bez powodu. Nie chcę, by czytelnik nudził się, czytając moje książki. Jedna z bohaterek „Miodu w deszczu” jest ofiarą męża alkoholika i godzi się na to. Nie potrafi się obronić, nie wie jak, wstydzi się poprosić o pomoc, żyje w trudnych, powojennych czasach.

Małgorzata Urszula Laska

Ale i dzisiaj są kobiety, które cierpią w samotności i nie mają pomysłu, jak uwolnić się od swojego oprawcy. Boją się o siebie i swoje dzieci. Mojej bohaterce pomocy udzielają obce osoby. Dają jej pewność siebie. Pokazują, że warto walczyć o marzenia i cieszyć się życiem. To zależy tylko od nas. Nie brakuje emocji, ale czy w prawdziwym życiu tak nie jest?

K.Ch.: O tak, na pewno! Skoro jesteśmy już przy prawdziwym życiu… Wiem, że urodziłaś się na Kurpiach. Domyślam się, że to dlatego w Twoich książkach często występuje motyw Kurpiowszczyzny? Jak myślisz, co Ci daje pisanie o tym, co bliskie Twojemu sercu? Jak to wpływa na tworzone przez Ciebie utwory?

M.L.: Mój debiut dla dorosłych „Dziewcak. Dziewczyna z puszczy” napisałam wykorzystując wspomnienia z dzieciństwa. Z perspektywy czasu i odległości od mojego miejsca urodzenia te wspomnienia stały się tak wyraźne, że musiałam przelać je na papier. Sama powieść jest fikcją literacką, jednak niektóre wydarzenia naprawdę miały miejsce, a kilku bohaterów książki zbudowałam na podstawie autentycznych postaci.

W tych książkach przemycam wiele zwyczajów i kultury kurpiowskiej. Pisząc, przenoszę się w czasie i znowu jestem w swoich rodzinnych stronach. Cały czas się uczę, poznaję różne stowarzyszenia związane z Kurpiami, artystów ludowych. Dzięki spotkaniom autorskim nawiązuję nowe kontakty i cieszę się, że moje książki z kurpiowskim akcentem, cieszą się popularnością. Gdybym nie urodziła się na Kurpiach, nie powstałaby żadna z tych historii.   

K.Ch.: Inna z Twoich powieści – „Łatwo nie będzie” dotyka problemów, z jakimi borykają się nasi rodacy na emigracji. Na ile ta książka była inspirowana faktami? Czym dla Ciebie jest emigracja? Jakie, według Ciebie, niesie szanse i zagrożenia?

M.L.: W „Łatwo nie będzie” podobnie jak w książce „Dziewcak. Dziewczyna z puszczy” wykorzystałam własne wspomnienia i przeżycia moich znajomych, ale cała fabuła, poza niektórymi wątkami, jest wymyślona. Sytuacja, w jakiej się znalazłam na początku lat 90., zmusiła mnie do emigracji. Niestety życie Polaków w Niemczech poznałam od złej strony. Bez prawa pobytu, kontaktów, mieszkania, pozwolenia na pracę, języka… To wszystko nie napawało optymizmem. Spotkałam wielu ludzi: tych dobrych i tych bardzo złych, wykorzystujących swoich rodaków bez żadnych skrupułów. Dzisiaj nie zaryzykowałabym takiego wyjazdu „w ciemno”.

Gdy Polska weszła do Unii, obowiązywał nas siedmioletni okres przejściowy i nadal były problemy z legalnym zatrudnieniem. Mój znajomy zapłacił 1000 euro Polakowi za rzekome załatwienie oficjalnego pozwolenia na pracę. Okazało się, że oszust poszedł z nim do urzędu i pokazał, w którym okienku ma zameldować „Gewerbe”, czyli działalność jednoosobową. Trwało to dziesięć minut.

Teraz jest to nie do pomyślenia. Mamy dostęp do wielu informacji w polskich biurach czy Internecie. Nie musimy obawiać się kontroli, nie mówiąc o deportacji. Dzisiaj emigrujemy nie tylko z powodu poprawy sytuacji finansowej, ale też dlatego, by podnieść swoje kwalifikacje zawodowe, studiować, poznawać nowe kraje, ich kulturę, język. Zagrożeniem według mnie może być niekontrolowany napływ ludności o innej kulturze i wyznaniu. Z integracją tych osób wygląda różnie, a ataki terrorystyczne skłaniają nas do czujności.

K.Ch.: Co i kto stanowi dla Ciebie inspirację do tworzenia? Czy masz swoje ulubione miejsce, w którym słowa same płyną i domagają się przelania na papier lub może raczej wstukania w klawiaturę?

M.L.: Zainspirować może wszystko: sytuacja, moment, czyjaś opowieść, własne przeżycie, obraz, a nawet sen. Moim ulubionym miejscem do tworzenia jest mieszkanie we Frankfurcie. W Polsce z jakiegoś powodu nie potrafię się skupić, chociaż z okna mam piękny widok na las, ciszę i spokój. Może, gdy wrócę na stałe, wyciszę się, wena twórcza przyjdzie sama.

Małgorzata Urszula Laska

Właśnie piszę nową powieść, jednak ze względu na wojnę w Ukrainie, trudno mi się skoncentrować, gdy giną niewinni ludzie tak niedaleko polskiej granicy. Wydaje mi się, że to, co właśnie piszę, jest nieważne i niepotrzebne nikomu, bo są teraz ważniejsze sprawy.

K.Ch.: Rozumiem. Wydaje mi się jednak, że część z nas szuka choć na chwilę odrobiny bezpiecznej „normalności” i znajduje ją w literaturze. Czego Ty szukasz w książkach? Po jakie lektury najchętniej sięgasz?

M.L.: Zdecydowanie po książki biograficzne. Interesują mnie historie ludzi, którzy aby osiągnąć swój cel, wiele przeszli, a ich droga nie zawsze była usłana różami. Nie czytam naciąganych kryminałów, gdy akcja wprowadzona jest na siłę, nudnej fabuły w książkach obyczajowych, w których autor nie wie, co chciałby nam przekazać i romansów, gdy bohaterowie wracają do siebie i odchodzą, a czytelnik nie rozumie, o co im chodzi.

Uwielbiam literaturę klasyczną, książki z historią w tle, podróżnicze i reportaże. Takie, które coś wnoszą, z których mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć i nie zapomnieć następnego dnia. 

K.Ch.: Jaka jest Twoja życiowa misja? Do czego dążysz? Jakie marzenia chciałabyś spełnić?

M.L.: Pisząc swoje książki, spełniam marzenia. Buduję postacie oryginalne, które możemy spotkać na ulicy, takie z krwi i kości. Mają wady i zalety. Żałuję, że istnieją tylko na kartach książki, bo do niektórych się przywiązuję. Złych staram się ukarać, bo nie powinno być tyle zła na świecie. Beletrystyka to dla mnie idealna możliwość na promowanie regionu. Niektórzy czytelnicy po lekturze moich książek pragną poznać Kurpie bliżej, a ci, co już je znają, twierdzą, że przeniosłam ich w czasy młodości.

Wydaje mi się, że część moich marzeń już została spełniona, duży wpływ mają na to nagrody i dobre recenzje. Jestem bardzo wdzięczna Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro, które, gdy mam wątpliwości, motywuje mnie do działania. Wcześniej nie odważyłabym się poprowadzić np. spotkania autorskiego albo udzielić wywiadu. Nierealnym pewnie marzeniem jest ekranizacja jednej z tych powieści, chociaż kilka razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że są to gotowe scenariusze na film. Marzę również o wydaniu chociaż jednej książki dla dzieci po niemiecku. W Polsce „Notros” w 2017 roku trafił na listę 55 książek polecanych przez Polską Sekcję IBBY. W niektórych szkołach jest to lektura dodatkowa. Jest już przetłumaczona, ale nie wiem, które wydawnictwo w Niemczech byłoby zainteresowane jej wydaniem.

Zależy mi na tym, by trafić do szerszej grupy odbiorców. Dużą radość sprawiają mi spotkania z czytelnikami. Moje ostatnie spotkanie autorskie odbyło się 24 lutego 2022 roku w dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Byłam roztrzęsiona i chciałam wszystko odwołać, ale wiedziałam, że te dzieci z siódmej klasy czekają. Nie myliłam się. W trakcie padały ciekawe pytania. Uczniowie byli niezwykle aktywni, nawet nauczyciele byli zaskoczeni.

Po takich spotkaniach jak to, wiem, że wybrałam dobry kierunek, a moja praca nie idzie na marne. To wspaniale, że będę mogła coś po sobie zostawić w swoich książkach. Czasy się zmieniają, ale ludzie ciągle są i będą tacy sami.

K.CH. Małgosiu, serdecznie dziękuję za rozmowę. Życzę Ci, by, niezależnie od czasów, Twoje książki dawały czytelnikom radość, nadzieję i odwagę do walki o swoje marzenia.

M.L.: Dziękuję.https://www.facebook.com/Malgosia.Laska.Autor/

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *