Polski serial o emigracji podbija Holandię

Rozmowa z twórczynią komediowego serialu o polskich imigrantach w Holandii, Moniką Stępień.

Czym jest „SAMEN.PL”? Opowiedz nam.

Monika Stępień: „Samen.pl” to serial dostępny za darmo, na YouTube. To opowieść o emigracji. Różnej. Widzimy zarówno ludzi świetnie wykształconych, robiących wspaniałe kariery, jak i tych, którzy przyjechali do Holandii za chlebem. Bardzo zależało mi, aby pokazać możliwie jak najszerszy przekrój, bo Holandia to nie tylko szklarnia, produkcja, ale także ogromne możliwości kariery.

Jak to się wszystko zaczęło?

M.S. – Do powstania serialu przyczyniły się dwa czynniki. Obydwa w tym samym stopniu.
1: mam niesamowite „szczęście” do pechowych sytuacji w życiu. Każdy inny człowiek powiedziałby, że ma po prostu pecha. I tutaj wjeżdża czynnik nr 2: umiem pisać. Postanowiłam więc skatalogować te wszystkie wydarzenia. „Samen.pl” to zatem spis autentycznych zdarzeń z mojego życia. Są oczywiście momenty nieco podkolorowane na potrzeby serialu, są też wątki wymyślone (wątek mafijny), ale ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć, że 70% historii w serialu to mój pamiętnik.

Powiesz coś na temat fabuły?

M.S. – Zacznijmy od tego, że na YouTubie są już dwa sezony. Obydwa są kompletnie od siebie różne. Pierwszy opowiada o Jadzi, która skończyła studia w Holandii i pracuje w agencji reklamowej. Po zaręczynach z Holendrem postanawia zaprosić do siebie swoich rodziców. Grzegorz i Grażyna postanawiają przyjechać na dłużej, aby pomóc córce w przygotowaniach do ślubu. Tata jest bardzo nieufny i z dystansem odnosi się do wszystkiego co nowe (odmienna orientacja seksualna, inna religia, kultura). Mama natychmiast wsiąka w nowe towarzystwo, otwiera konto na Facebooku i zaczyna przygodę pod hasłem: „odkrywam siebie”.

Fot.: Natalia Fotofokus

Drugi sezon jest nieco bardziej zróżnicowany. Grażynka postanawia otworzyć w Holandii restaurację i w zasadzie przez cały 2 sezon walczy z przeciwnościami losu oraz swoją żądną zemsty siostrą, która postanawia uprzykrzyć życie Grażynki na wszelkie możliwe sposoby.

Mamy też kilka nowych wątków. Księdza Macieja, który uprawia sakralny biznes online, „kołcza Endrju”, który po szczeblach kariery wspina się wciskając ludziom wierutne bzdury, nieudolną polsko-holenderską mafię, oraz „Mariolki” czyli dziewczyny z produkcji.

A kim jesteś Ty? Skąd się wzięła reżyseria w Twoim życiu?

M.S. – Oj, postaram się krótko. Do Holandii, prawie 15 lat temu, przyjechałam z Warszawy za swoim ówczesnym narzeczonym, Holendrem, mając nadzieję na karierę sportową (siatkarską). To mi nie wyszło, bo okazało się, że to niespecjalnie dochodowy sport tutaj. Dużo więcej można zarobić ucząc, dlatego 7 lat uczyłam „wuefu” w szkole międzynarodowej w Hadze. Zorganizowałam 4 edycje konkursu Miss Poland Benelux i dwa lata temu, podczas lockdownu, postanowiłam zająć się serialem. Także, jak widzisz, nigdzie nie ma ani słowa o reżyserii. To jest zresztą fenomen „Samen.pl”. Wśród nas próżno szukać profesjonalistów. Ludzi z doświadczeniem na planie filmowym jest tutaj niewielu. My się tego tak naprawdę uczymy, taki poligon.

Czyli zaczęliście w czasie lockdownu i bez doświadczenia?

M.S. – Dokładnie tak! Pokaż mi teraz, co jest niemożliwe… Pierwszy odcinek nagrywaliśmy przy zaciągniętych zasłonach, aby nas sąsiedzi nie zgłosili. Bezustanne testy i mimo wszystko strach, bo, jak wiemy, koronawirus nie żartował. Doświadczenie zdobywaliśmy w boju, scenariusz bardzo często pisało samo życie. Ktoś nie dojechał na plan i trzeba było, na bieżąco zmieniać fabułę, pamiętając przy tym, aby całość się zgadzała, bo część już nagraliśmy… Ta chronologia to największe wyzwanie.

Fot.: Patti Farfan Photography

No właśnie: miałam pytać o wyzwania…

M.S. – Absolutnie chronologia jak dla mnie. Na profesjonalnych planach zdjęciowych jest zespół, który zajmuje się „zarządzaniem zmianą”, czyli szczegółami związanymi z poszczególnymi scenami. W praktyce: jeśli w poniedziałek nagrywamy scenę nr 6 i w niej aktor łapie poduszkę rzuconą w scenie nr 5 (którą nagrywamy dopiero w piątek) to musimy pamiętać, która to poduszka i pod jakim kątem została złapana… Bo potem się nic nie zgadza… I ja czasem już nie ogarniam, kto jak był ubrany, jak miał ułożony włos itp. Staramy się o tym wszystkim pamiętać, ale błędy się zdarzają. I to jest właśnie ten poligon.

Ale „samen” to znaczy „razem” więc pewnie wszyscy staracie się zwracać uwagę na takie szczegóły…

M.S. – No właśnie!  U nas wiele osób ma kilka funkcji. Tego nie unikniemy, bo to jednak projekt „low budget”.  Nasz autor zdjęć, Edmund Piunow, jest jednocześnie montażystą.

Fot.: Natalia Fotofokus

Ania, która gra sąsiadkę Basię, jest niezastąpiona graficznie, robi genialne zdjęcia oraz prowadzi naszą stronę www. Kilku aktorów asystuje przy nagraniach dźwięku, Eliza (serialowa Judyta) pomaga przy kontaktach z holenderskimi mediami i sponsorami, a serialowy ksiądz tworzy nam holenderskie napisy… Także bez tego „razem” to by się nic nie udało.

Wspomniałaś o funduszach. Powiedz coś więcej. Ile kosztuje wyprodukowanie takiego serialu?

M.S. – Dużo. Jeden odcinek to koszt rzędu 10 tysięcy euro. I to jest „low budget”. Pamiętajmy, że większość naszych aktorów dostaje gaże (poza tymi, którzy się dobrowolnie gaży zrzekli). Do tego dochodzi catering na planach zdjęciowych, logistyka oraz koszty post produkcji (obróbka dźwięku, muzyka, animacje itp).

Jejku! Skąd wy macie na to pieniądze?

M.S. – Sporą część pokrywają nam sponsorzy, ale nie ukrywam, że nadal dokładamy. To jest studnia bez dna, bo zawsze można coś zrobić lepiej. Mamy zbiórkę online i jeśli ktoś z czytelników ma ochotę dorzucić cegiełkę to będziemy bardzo wdzięczni.

Dodatkowo 28 października organizujemy premierę kinową finałowego odcinka w Pathe Tilburg. Rok temu mieliśmy 150 gości, a wśród nich: Tomasz Raczek, Agnieszka Kołodziejska i Rinke Rooijens. W tym roku przewidujemy 400 gości i wynajmujemy największą salę. Bilety dostępne są online, ale już niewiele ich zostało. Chyba jakieś 30, więc trzeba się spieszyć.

Opowiedz coś więcej o tym wydarzeniu.

M.S. – Premiera zacznie się o godzinie 18:00. Dress code galowy, a więc być może jedyna szansa w roku na założenie długiej, pięknej sukni czy garnituru. To wspaniała szansa nie tylko na spotkanie aktorów serialu, ale też na networking. Jeszcze wciąż można wesprzeć to wydarzenie i zostać jego sponsorem, trafiając do 400 gości z reklamą swoich usług/produktów. To takie nasze małe rozdanie Oskarów: będzie catering, a cała impreza potrwa do godziny 22:00.

Fot.: Natalia Fotofokus

I co dalej…? Trzeci sezon?

M.S. – Chcemy ten serial robić coraz lepiej i to był nasz cel od samego początku. Niestety doszliśmy do swego rodzaju ściany. Ściany, na którą nie da się wspiąć z budżetem, jaki udaje się zdobyć dzięki sponsorom. Poza tym nie chcielibyśmy, aby każda scena była lokowaniem produktu. To nie jest fajne dla widza. Dlatego jedyną drogą jest sprzedaż serialu do platformy streamingowej lub stacji telewizyjnej. Zaraz po premierze będziemy intensywnie działać w tym kierunku. Rozgłos w mediach bardzo pomaga, dlatego dziękujemy za możliwość pokazania serialu Polakom w Belgii.

Jestem przekonana, że belgijskiej Polonii bardzo się ten serial spodoba!  Ja sama jestem pod wrażeniem skali tego przedsięwzięcia. Na pewno były momenty zwątpienia…

M.S. – Średnio raz w tygodniu są! Ale wtedy odpalam sobie recenzję naszego przyjaciela, Tomasza Raczka i znowu wierzę, że wszystko się uda… Jak ktoś taki w ciebie wierzy to nie ma siły, żeby się nie udało!

No właśnie! Tomasz Raczek, dzięki któremu ja wiem o tym projekcie, porównał „Samen.pl” do „Rejsu”. Jakie to uczucie?

M.S. – Kurczę, niezapomniane! Tomek powiedział to pierwszy raz podczas zeszłorocznej gali, na scenie! I pierwsza myśl była taka, że się przesłyszałam, na bank! Zdaję sobie sprawę, że poziomem humoru to nam bliżej do „Świata według Kiepskich” niż do jakże kultowego „Rejsu”, stąd było mi przez chwilę nawet trochę głupio.

Skąd ta skromność?

M.S. – Znam nasze miejsce w szeregu. „Samen.pl” ma wiele zalet, jak np.: jakość obrazu, dźwięku, doskonała muzyka, dialogi, ale też autentyczność i lekkość. Tylko że to nie jest ambitne kino, a serial na rozluźnienie i wyjęcie kija z pewnych części ciała… Chodzi o dystans do siebie, chodzi o to, co ten humor niesie za sobą. A niesie bardzo piękne przesłanie. To, że się między sobą różnimy, nie jest powodem do szyderstwa, a niesamowitą okazją do nauki. W „Samen.pl” na celowniku mamy różnice kulturowe, ale poruszamy też kwestię tolerancji względem odmienności seksualnej czy innego koloru skóry. Chcemy łączyć ludzi humorem.

Piękna puenta. Dziękuję!

M.S. – Ja również.

Zwiastun

Playlista odcinków

Recenzja Pana Tomasza Raczka:


Artykuł w ramach współpracy z www.antwerpia.be

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *