Przedświąteczne szaleństwo zakupów, czy piękna tradycja? Jak nie wpaść w sidła wszechobecnego konsumpcjonizmu?

zakupowe szaleństwo

Trudno się nie zgodzić, że święta Bożego Narodzenia mają w sobie pewien niezaprzeczalny urok. Ich magia sprawia, że większość z nas rozpoczyna swoje przygotowania już na początku grudnia. Chcąc sprawić przyjemność bliskim, wybieramy się na poszukiwania ciekawych prezentów, niepowtarzalnych dekoracji czy idealnego drzewka świątecznego. Zdarza się jednak, że przytłoczeni ogromem produktów, pojawiających się w sklepach, padamy ofiarą konsumpcjonizmu i błądzimy w labiryntach sklepowych alejek niczym zagubione owieczki. Jak nie paść ofiarą przedświątecznego szaleństwa zakupów? Poznaj kilka trików stosowanych przez marketingowców!

Jak nie dać się wciągnąć w zakupowe szaleństwo?

Ludzie jedzą i używają różnych dóbr odkąd sięgnąć pamięcią. Trudno nie spotkać osoby, która choć raz nie dała się skusić atrakcyjnym banerom reklamowym czy kuszącym promocjom. Świat zmienia się w zastraszającym tempie, a wraz ze zamianami powstają nowe potrzeby i przekonania. Jednym z nich jest to mówiące, że o wartości człowieka decyduje ilość i jakość posiadanych przez niego rzeczy. Dominującą cechą współczesności stała się indywidualność i chęć zaistnienia wśród innych. Bycie anonimowym nie jest już modne. Żyjąc w dobie nowych mediów i influencerów, pełniących rolę „internetowych gwiazd”, ciężko oprzeć się pokusie zakupu, choć niektórych promowanych przez nich produktów. Również firmy marketingowe, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, rozbudzają w nas potrzebę nadmiernej konsumpcji. Dlaczego, choć idziemy na zakupy z przygotowaną listą, w myślach kupujemy tysiące innych, niepotrzebnych drobiazgów? Oto kilka zabiegów i sztuczek stosowanych przez firmy marketingowe, by skutecznie złapać nas w swoją manipulacyjną sieć.

Zakupowe szaleństwo i cztery zmysły – węch, wzrok, smak i słuch!

Eksperci, tworząc strategie marketingowe, doskonale wiedzą, jak wykorzystać zmysły przeciwko nam. Na pewno nieraz wchodząc np. do sklepów odzieżowych, zauważyliście, że z głośników leci nastrojowa muzyka, a w powietrzu unosi się delikatny zapach (często charakterystyczny dla danej marki). Ubrania są idealnie poukładane, a wszędzie wokół, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, wiszą ogromne plakaty w czerwonym kolorze z napisami „SALE!” czy „Wyprzedaż!”. W supermarketach natomiast spotykamy się ze stoiskami, na których możemy degustować wybrane smakołyki. Brzmi wspaniałe, prawda? Niestety wszystkie wymienione wyżej zabiegi są specjalnie przygotowanymi i przemyślanymi technikami manipulacji, mającymi oddziaływać na nasze zmysły.

Badania przeprowadzone w Collegium Uniwersyteckim w Londynie wykazały, że ośrodki węchowe w mózgu wpływają na rekonstrukcje wspomnień. Z kolei, według psychologii kolorów w biznesie i marketingu, odcień czerwony pobudza nasz metabolizm i budzi pożądanie. Nie bez powodu pojawia się on także w logo wielu marek takich jak Coca Cola, czy H&M.

Łagodna i pozytywna muzyka wpływa na budowanie pozytywnego wizerunku marki i ma na celu zwrócenie uwagi konsumenta. Nieraz wracając do domu z galerii handlowej, nucimy nieznaną melodię, szukając w pamięci miejsca, w którym ją słyszeliśmy. W końcu zaczynamy kojarzyć ją z nim bądź producentem.

Obniżka o 0,99 groszy, czyli efekt lewej cyfry

Najpopularniejsza i najbardziej banalna forma manipulacji konsumentem to końcówka ceny. Drobiazg, a jednak działa! Widok 9,99 zł zamiast 10 zł na rzeczy, która bardzo nam się podoba, wystarczy, by wzbudzić pożądanie i zatrzymać nas na kilka sekund dłużej. Dlaczego tak się dzieje? Tańsze równa się atrakcyjniejsze. Analizując w głowie cenę, dochodzimy do wniosku, że biorąc tańszy produkt, możemy pozwolić sobie na inne, dodatkowe wydatki.

Badacz Eli Gillberg z Uniwersytetu Columbia dowiódł, że ludzie mają tendencję do zaokrąglania cyfry do lewej, przez co ich mózg przetwarza ją jako niższą, niż w rzeczywistości.

Szał zakupów w labiryncie sklepowych alejek

Innym fenomenalnym zabiegiem stosowanym przede wszystkim przez supermarkety, są prawdziwe, niekończące się labirynty półek, regałów i alejek. Zabieg ten ma na celu zatrzymanie nas w danym miejscu. Chodzi o to, abyśmy dłużej błądzili i szukali tego, po co przyszliśmy. Wówczas jest szansa, że więcej rzeczy wpadnie do naszego koszyka, a właściciel więcej na nas zarobi.

Szaleństwo zakupów vs karty stałego klienta i promocje ograniczone czasowo

zakupowe szaleństwo
Źródło: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/znak-laptop-macbook-technologia-5632386/

Jeśli posiadacie kartę stałego klienta, to na pewno choć raz otrzymaliście ofertę promocyjną na maila bądź telefon podany przy rejestracji. Jest to częsty chwyt marketingowy, który sprawdza się również w okresie przedświątecznym. Widząc 50% zniżki w naszym ulubionym sklepie, większość z nas nie oprze się i wygoogluje, jakie promocje są aktualnie dostępne na stronie internetowej bądź pofatyguje się do sklepu osobiście. Tam z kolei szansa na to, że wpadniemy w sidła marketingowców, wzrasta jeszcze bardziej.

Najbardziej znanym zakupowym świętem, uznawanym za początek przedświątecznego sezonu, jest Black Friday. Z badań przeprowadzonych przez Dealavo – firmy monitorującej rynek e-commerce – wynika, że w obecnym roku maksymalny zidentyfikowany spadek ceny, wynosił jedynie 36%. Natomiast część poddanych analizie sklepów tydzień wcześniej zawyżyła swoje ceny!

Przedświąteczny szał zakupów, a prawdziwy sens świąt

Niektóre ze wspomnianych powyżej sztuczek marketingowych są już zapewne niektórym z Was znane. Dlaczego więc w dalszym ciągu wracamy do domu z siatkami wypchanymi niepotrzebnymi produktami, a paczkomaty w okresie przedświątecznym pękają w szwach? Czy tradycyjne rytuały świąteczne straciły na wartości, a zastąpiły je nowe, takie jak konsumpcjonizm i zmieniająca się z roku na rok moda? Czy wszechobecna rozrywka, niebotycznie drogie ozdoby i markowe ubrania wyparły na dobre właściwą tradycję przeżywania Adwentu? Dlaczego dziś tak dużo czasu spędzamy w pogoni za tym, co materialne? Okres przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia powinien zbliżać nas do siebie, a nie oddalać. Jednakże wszechobecny chaos zakupowy sprawia, że dzieje się całkowicie odwrotnie. Oślepieni jaskrawymi światłami bilbordów, zapominamy o tym, co naprawdę ważne, czyli dlaczego tak gorliwie przygotowujemy się do świąt i co one oznaczają. W dzisiejszych czasach ucieczka przed konsumpcjonizmem jest praktycznie niemożliwa, jednakże warto czasem zrobić krok wstecz, zatrzymać się na chwilę i zastanowić, co tak naprawdę liczy się w życiu.

Agnieszka Kamm

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *