„Domyśl się!”. Najczęstsze błędy w komunikacji
Wyobraź sobie, że zbliżają się Twoje urodziny i tak się składa, że w tym czasie jest koncert Twojego ulubionego zespołu X. Sprawdzałaś i są jeszcze wolne bilety. Wprost marzysz o tym, żeby pójść! Dlatego opracowujesz sprytny plan działania. Przypadkiem zostawiasz otwartą stronę z newsem na laptopie… Podczas obiadu mówisz, że X mają trasę koncertową… Wieczorem odsłuchujesz na głośnikach ulubione kawałki… Plan idealny, by Twój mężczyzna kupił Ci w prezencie bilet na koncert, prawda? Tymczasem, w dniu urodzin dostajesz kwiaty i książkę…
Co poszło nie tak?
Umówmy się, że każda z nas mogłaby przywołać mnóstwo podobnych sytuacji. „Ale przecież, to było takie oczywiste! Każdy by się domyślił! Jak mógł tego nie zauważyć?!”. I tak dalej, i tak dalej… Co jest później, też wiemy. Pretensje, robienie wyrzutów, obrażanie się, ciche dni lub ostatecznie kłótnia. Drogie Panie, czy o to nam chodzi? Śmiem wątpić… Dlatego warto przyjrzeć się temu, jak komunikujemy się z naszymi bliskimi, w jaki sposób wyrażamy nasze pragnienia i potrzeby. Słowem: co możemy zmienić, aby na kolejne urodziny dostać wymarzony bilet na koncert.
Domyśl się!
Oto jeden z grzechów głównych w komunikacji. Byłoby idealnie, gdyby druga osoba domyśliła się, o co nam chodzi. Wówczas wystarczyłoby pomyśleć o czymś, czary-mary i nasze życzenie się spełnia. I z pewnością wiele z nas marzy o tym, aby jej partner wpadł na to, czego nam w danej chwili potrzeba. Owszem, znajdą się tacy, którzy widzą i czują więcej, a także wiedzą, jak tę umiejętność wykorzystać. Jednak zaryzykuję stwierdzenie, że stanowią oni mniejszość. Co więcej, słysząc o takich partnerach często rośnie w nas frustracja i zaczynamy porównywać: „Leszek jakoś wpadł na taki pomysł. Dlaczego ty taki nie jesteś?!”, a to kolejny kardynalny błąd komunikacyjny.
Dużo prościej, szybciej, i na pewno skuteczniej, byłoby powiedzieć wprost: „Słuchaj, jeśli nie masz jeszcze dla mnie prezentu, to niedługo jest koncert X. Ucieszyłby mnie bilet”. Skoro to takie proste, to dlaczego tak nie mówimy? Być może pokutuje w nas przekonanie, że nie wypada mówić szczerze i bezpośrednio o naszych potrzebach czy pragnieniach. Rozmijamy się w oczekiwaniach, głęboko wierząc w to, że druga strona domyśli się sama. Efekty tej metody są nam znane. Może więc warto, dla odmiany, spróbować czegoś innego i zacząć mówić wprost?
Daj mi dokończyć!
Zdarza się, że mamy w swoim otoczeniu kogoś, kto nieustannie przerywa innym w pół zdania. Rozmowa z taką osobą bywa trudna i zniechęcająca. Być może w towarzystwie to Ty uchodzisz za stopera. Dobra wiadomość jest taka, że można to zmienić, nie tylko poprzez unikanie kontaktu z rozmówcą. Gorsza, że potrzeba do tego dużo cierpliwości i silnej woli. Jeśli problem dotyczy bezpośrednio Ciebie, to połową sukcesu jest świadomość, że masz taką tendencję i chęć zmiany. Wówczas przyda się trening uważności: gdy tylko zorientujesz się, że przerywasz czyjąś wypowiedź, zatrzymaj się i pozwól rozmówcy dokończyć myśl. Powiedz po prostu: „Przepraszam, wiem, że przerwałam, postaram się tego nie robić”. Jeśli problem ma ktoś z Twojego otoczenia, doceń każdy moment, kiedy mogłaś powiedzieć coś od początku do końca: „Dziękuję, że nie przerywałeś/aś mi, jak opowiadałam. Widzę, że się starasz, doceniam to”. Podkreślanie pozytywnych zachowań, jest bardzo dobrym czynnikiem motywującym.
Złote rady…
„Wujek/ciocia” dobra rada są typowym, klasycznym przykładem osoby, która działa na odbiorcę jak czerwona płachta na byka. Nikt nie lubi słuchać, że robi coś niewłaściwie, zwłaszcza jeśli jest to subiektywna ocena nieproszonego o radę doradcy. Od razu zaznaczę, że nie da się całkowicie wyeliminować takich osób z naszego środowiska, bo bardzo często są nimi nasi najbliżsi, czyli np. rodzice, rodzeństwo czy starszyzna rodowa. Wiem, że wielu z nas tłumaczy sobie, że „oni chcą dobrze”, bo z pewnością taki jest ich cel. Tylko pamiętajmy, że to, co jest dobre dla nich, nie musi być dobre dla nas i że absolutnie każdy ma prawo do swoich przemyśleń, do swoich wyborów i decyzji. I dobrze, jeśli to prawo jest respektowane przez obie strony. W sytuacji, kiedy nie można uniknąć takiej znajomości, warto spokojnie zwracać uwagę: „Dziękuję za radę. Jeśli uznam ją za pomocną, to skorzystam”. Bardzo ważne jest wyraźne stawianie granicy. A jeśli nie chcemy urazić rozmówcy, możemy zaznaczyć, że „w razie potrzeby, poprosimy o radę lub pomoc”.
Samochwała w kącie stała…
„Zdolna jestem niesłychanie. Najpiękniejsze mam ubranie. Moja buzia tryska zdrowiem. Jak coś powiem, to już powiem (…)”. Rozmowa z dorosłą Samochwałą może przypominać bardziej monolog niż dialog. Zwłaszcza kiedy próbuje przenieść temat rozmowy, ponieważ chce się czymś pochwalić lub też oczekuje od nas zajęcia się nią i jej sprawami. Dobrze jest znać własną wartość i umiejętnie o tym mówić, gorzej, jeśli jesteśmy traktowani wyłącznie jako słuchacz, którego głównym zadaniem jest zachwyt nad Samochwałą. Jeśli kiedykolwiek zwracano Ci uwagę, że masz tendencję do przenoszenia tematów na siebie i/lub wychwalania swoich sukcesów, a chcesz zmienić swój obraz w oczach innych, warto potrenować uważne słuchanie. Jeśli Samochwałą jest ktoś dla Ciebie bliski, potrzeba szczerej rozmowy o tym, jak się czujesz, kiedy próbujesz o czymś porozmawiać, a druga strona zaczyna mówić o sobie.
Paradoksalnie kluczem do udanej rozmowy, jest właśnie szczera rozmowa. Taka, w której otwarcie mówimy o własnych potrzebach, o tym jak się czujemy, o tym czego chcemy od naszego rozmówcy. Czasami wystarczy czyjaś obecność, żeby było nam lepiej. Czasami potrzebujemy pomocy, wsparcia, rady. Czasami chcemy, aby ktoś cieszył się naszym sukcesem razem z nami albo zatroszczył się o nas, kiedy przeżywamy trudności. Dlatego mówmy o tym, czego nam trzeba, ale już bez domysłów i lawirowania. W ten sposób zwiększamy szansę na realizację swoich potrzeb.
Autor: Dorota Klincewicz
Life Coach, edukator rodzicielski, trener TUS, praktyk metody Kids’Skills, Pracownia D.K. – Strona główna | Facebook
Zdjęcia pochodzą ze strony www.pixabay.com