„Klinika” – Klaudia Muniak

„Klinika” to moja pierwsza książka Klaudii Muniak. Słyszałam wiele pozytywnych komentarzy o jej powieściach, więc z zaciekawieniem sięgnęłam po najnowszą. Czy się zawiodłam? O tym poniżej.

Intrygujący początek

Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, gdy spotykamy dwójkę bohaterów: Gaję i Dawida. Kiedy chłopak odprowadza ją do domu, dziewczyna budzi się i okazuje się, że jest w szpitalu. 

„Idę powoli, ostrożnie stawiając każdy krok, aby nie narobić hałasu. Jest to o tyle łatwiejsze, że nie mam obuwia. Zbliżam się do niedomkniętych drzwi sali. Cały czas pobolewa mnie podbrzusze. Ten ból mąci mi w głowie, bo wyraźnie świadczy o tym, że jednak faktycznie przeszłam zabieg usunięcia nerki, a to kłóci się z wysnutą przeze mnie teorię o przetrzymywaniu mnie tutaj z innych pobudek. Chociaż niekoniecznie.” 

W miarę rozwoju akcji pojawia się też temat dzieci, które żyją dzięki leczeniu metodą modyfikacji genomu w okresie prenatalnym. Okazuje się, że takim dzieckiem była właśnie Gaja oraz jej przyjaciel, Kajtek, który pewnego dnia znika. Dziewczyna szuka swojego znajomego na różnych forach internetowych, niestety bezskutecznie. 

Czy Kajtek się odnajdzie? Co tak naprawdę się stało? Dlaczego Gaja została zamknięta w szpitalu? Skąd to dziwne zachowanie lekarza i pielęgniarek? Czy Gaja wyjdzie w końcu ze szpitala? Czy wyjaśni się to po co tam przebywała? 

Pytania bez odpowiedzi?

Wiele pytań nasunęło mi się w trakcie czytania. Osobiście lubię książki, które trzymają w napięciu. Także w tym przypadku nie mogłam doczekać się końca tej historii. Tym bardziej, że narracja prowadzona jest w taki sposób, że poznajemy to, co było kiedyś, na zmianę z tym, co dzieje się teraz. Uważam to za bardzo ciekawy zabieg.

„Znowu przytłacza mnie rezygnacja. Jestem w pułapce bez wyjścia, a najgorsze, że nawet nie wiem, dlaczego mnie tutaj przetrzymują i co mi grozi. Właściwie nie traktują mnie źle, poza tym, że faszerują lekami, abym ciągle spała. Taki stan rzeczy napawa mnie jednak jeszcze większym lękiem, każe przypuszczać najgorsze, choć nie potrafię sprecyzować, co takiego mogliby ode mnie chcieć. No i ile to jeszcze potrwa? Jak długo chcą to ciągnąć? Pozostały mi dni, godziny czy minuty do… Sama nie wiem do czego.” 

„Klinika” to thriller medyczny. Do tej pory nie czytałam książek tego typu. Tym bardziej się cieszę, że od razu udało mi się trafić na pozycję z gatunku tych, które trudno odłożyć, zanim się nie pozna zakończenia. Znacie to, prawda? Zaczynamy czytać i po prostu przepadamy. Przewracamy stronę za stroną, bo nie możemy się doczekać, kiedy odkryjemy, co będzie dalej… 

Moje odczucia

Ta książka jest naprawdę warta uwagi i polecenia. Plusy? Ciekawa historia, bardzo przyjemny styl pisania autorki, chociaż terminologia medyczna, która się pojawia, może trochę przerażać przeciętnego czytelnika, nie znającego się na medycynie i jej specyficznym języku. Ja uważam to za zaletę, ponieważ dzięki temu widać zaangażowanie i kawał dobrej roboty, jaka została włożona w pracę nad książką. 

Zdecydowanie chętnie sięgnę jeszcze kiedyś po powieści Klaudii Muniak, bo według mnie jest to młoda i zdolna pisarka. Myślę, że napisanie dobrego thrillera nie jest łatwe, dlatego szczerze podziwiam osoby, które tworzą w tym gatunku. Tu dodatkowo jest to thriller medyczny, co pewnie musi być jeszcze trudniejsze. 

Czy warto?

 „Mam po prostu dużo pracy – oznajmiam, bo to prawda. Poza tym nie chcę, aby źle odebrał moje zachowanie. – Ale oczywiście, że się za tobą stęskniłam. I świetnie, że wpadłeś bez zapowiedzi. Przerwa dobrze mi zrobi – dodaję, niemal przekonana, że faktycznie jeden wieczór bez poszukiwań Kajetana jest tym, czego mi potrzeba. Może chwilowe oderwanie się od sprawy pozwoli mi się nieco zdystansować i zauważyć coś, czego nie widzę?”

„Klinika” to pozycja, która pozostaje w pamięci oraz trzyma w napięciu do ostatniego rozdziału. A samo zakończenie… Powiem Wam tylko, że tego to ja się nie spodziewałam! Polecam wszystkim tym, którzy lubią, gdy dużo się dzieje, gdy pojawiają się elementy zaskoczenia i ze strony na stronę odkrywamy, o co tak naprawdę chodzi. Mimo że objętościowo jest dość cienka, to w przypadku tej książki potwierdza się powiedzenie, że nie liczy się ilość, a jakość. 

Nie zawiedziecie się!

Ciekawa jestem, czy domyślicie się, jaki los czeka Gaję i co stało się z jej przyjacielem Kajtkiem. 

Linki do profili autorki:

Facebook

Instagram

Recenzję przygotowała Natalia Kapela – nałogowa czytelniczka, autorka bloga Natalove Czytanie, na którym promuje czytelnictwo, recenzuje i poleca książki warte przeczytania.

Facebook

Instagram

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *