„Spodobało mi się tu wiele rzeczy” – o życiu i pracy księgowej w Holandii opowiada Natalia Dawiec

księgowa holandia

Jak czytamy na stronie portalu polonia.nl w Holandii mieszka prawie 200 tysięcy Polaków. Często szukają oni usług i wsparcia w języku polskim. Znajdują je m.in. u Natalii Dawiec Polki prowadzącej własne biuro rachunkowe w Holandii. Opowiedziała nam o tym, komu i w czym pomaga oraz dlaczego wybrała ten kraj i zawód księgowej.

  • Cześć Natalia na wstępie powiedz proszę, czym się zajmujesz, komu i w czym pomagasz?

Natalia Dawiec: Cześć. Od ponad trzech lat prowadzę biuro rachunkowe w Holandii pod nazwą „Natalia Podatki w Holandii”. Zajmuję się przede wszystkim podstawową księgowością, czyli rozliczaniem podatku dochodowego od osób fizycznych oraz pełnym prowadzeniem księgowości firm. Moja oferta skierowana jest głównie do osób polskojęzycznych, Polaków pracujących i mieszkających w Holandii.

Oprócz księgowości i rachunkowości pomagam również rodakom w Holandii, w najróżniejszych codziennych sprawach m.in. w tłumaczeniach związanych z wizytą u lekarza, zapisem dziecka do przedszkola, rozłożeniem mandatów na raty, zasiłkami dla bezrobotnych, chorobowymi, socjalnymi. Większość osób, które się do nas zgłaszają, nie mówi w języku holenderskim, więc potrzebują wsparcia.

  • Dlaczego wybrałaś zawód księgowej?

Natalia Dawiec: Wybrałam zawód księgowej, bo jest dobrze płatny. Podatki, księgowość to usługi, na które zawsze będzie zapotrzebowanie tak jak na chleb. Poza tym lubię widzieć rezultaty mojej pracy. Gdy zamykamy rok, to widzę, jaki jest zysk firmy, wydatki, koszty. Fajne jest to, że mam wpływ na te cyfry. Pod koniec roku patrząc na nie, mogę doradzić klientowi, że jeszcze powinien coś kupić, w coś zainwestować albo zaoszczędzić. W mojej pracy również bardzo podoba mi się to, że ciągle mogę dowiadywać się nowych rzeczy.

  • Jak trafiłaś do Holandii i dlaczego akurat tutaj?

Natalia Dawiec: Do Holandii przyjechałam na chwilę do pracy sezonowej. To było w grudniu. W Polsce pracowałam w Lukas banku, który został kupiony przez francuski bank Credit Agricol i wszystkich zwolnili. To było w październiku. Dostałam jakieś wynagrodzenie na odchodne, więc pomyślałam, że pojadę na miesiąc do Holandii, a później pomyślę, co dalej. Pojechałam i bardzo mi się spodobało. Poznałam mojego byłego już męża. Po miesiącu wróciłam do Polski na rok, a potem postanowiłam znowu wyjechać i w Holandii ułożyć sobie życie.

Spodobało mi się tutaj bardzo wiele rzeczy od takich prostych jak równe drogi, jasne przepisy. Nie znałam dobrze holenderskiego, a mimo to od razu bardzo wiele rzeczy mogłam sama załatwić (również online bez stania w urzędach). Jeśli już musiałam do któregoś pójść, to panie były sympatyczne. To mi się bardzo spodobało.

Początkowo mieszkałam w Rotterdamie. Poszłam do szkoły językowej. Cieszyłam się, że mogę się uczyć holenderskiego, który nie jest tak popularny jak angielski. Jestem z Gdańska. Mieszkając tam, widziałam oferty pracy dla osób z językiem holenderskim, więc pomyślałam, że może mi się on kiedyś przydać. Plusem było też to, że do Holandii jest blisko. Samolotem leci się półtorej godziny. To był też jakiś argument, przemawiający za Holandią.

  • Czy trudno było otworzyć własne biuro rachunkowe w tym kraju? Nie przerażały Cię formalności, przepisy, ustawy, język?

Natalia Dawiec: Otwarcie własnego biura nie było trudne. Jeśli chodzi o prowadzenie działalności w Holandii, jest to naprawdę proste. Przez pierwsze dwa lata prowadziłam działalność zupełnie sama. Tutaj przepisy są dużo prostsze, więc nie było to trudne. Otwarcie firmy w Holandii to wizyta w Izbie Handlowej, zapłacenie siedemdziesięciu euro i gotowe. Trzeba pamiętać, żeby raz na kwartał rozliczyć się z VAT-u. Nie przerażały mnie przepisy, ustawy, język. W Holandii wszytko wydawało mi się fajnie, czytelne, łatwo mogłam znaleźć potrzebne informacje.

W Polsce nie lubiłam załatwiać spraw urzędowych. Wiązało się to ze staniem w kolejkach i rozmową z niesympatyczną panią, która czasem krzyczała. W Holandii wszystko jest czytelne i to motywowało mnie do pracy i rozwoju. Im bardziej biuro rozwijało się, tym było ciekawiej. Z czasem zaczęłam kalkulować, czy mogę zatrudnić pracownika, jaki to będzie koszt, czy mi się to opłaci.

  • Jakich formalności musi dopełnić osoba, chcąca założyć działalność gospodarczą w Holandii?

Natalia Dawiec: Nie ma dużo formalności. Wystarczy mieć podpis elektroniczny, złożyć deklarację otwarcia działalności przez Internet i umówić się na spotkanie w Izbie Handlowej. Potem trzeba pójść na spotkanie i tyle. Otwarcie działalności w Holandii to koszt w wysokości pięćdziesięciu euro. Później trzeba poczekać dwa tygodnie od daty spotkania na list z Urzędu Skarbowego, by dostać numer BTW i omzetbelastingnummer. Są to numery potrzebne do wystawiania faktur. Trzeba je wystawiać za każdą usługę. Jeśli chodzi o formalności, to nie ma ich dużo. Ja oczywiście pomagam od A do Z w ich dopełnieniu.

  • Współpracujesz m.in. z Polakami prowadzącymi swoje firmy w Holandii, jak radzą sobie Polscy przedsiębiorcy na emigracji? W którym kraju łatwiej założyć i prowadzić firmę?

Natalia Dawiec: Polscy przedsiębiorcy na emigracji radzą sobie świetnie. Jesteśmy pracowitym narodem i wbrew temu, co się mówi, uczciwym. Sumiennie rozliczamy się z Urzędem Skarbowym. Płacimy podatki, więc generalnie jest ok. Trudno mi powiedzieć, jak zakłada się firmę w Polsce. Natomiast wiele razy słyszałam, że jest to dużo bardziej skomplikowane niż w Holandii. W Polsce na pewno raz w miesiącu trzeba się rozliczać z podatku dochodowego czy VAT-u. W Holandii robi się to raz na trzy miesiące. Wydaje mi się, że generalnie w Holandii jest dużo łatwiej. Jest większa przejrzystość przepisów. Mamy jeden Urząd Skarbowy, a w Polsce każde województwo, gmina na swój. W Holandii dzwonimy po prostu do Urzędu Skarbowego. W Polsce każdy musi zadzwonić do urzędu, do którego należy. Każdy urząd w Polsce ma jakieś swoje zasady, „zasadzki” i to jest niespójne. W Holandii kwestie urzędowe są jednakowe dla wszystkich.

Często mam do czynienia z polskim urzędem, bo rozliczam w nim podatek od osób fizycznych. I okazuje się, że rozliczyliśmy sto osób według obowiązującej zasady, a nagle jeden urząd z tych stu mówi, że to tak być nie może. Gdy zapytam – dlaczego? Słyszę w odpowiedzi – „bo tak ma być”, więc odpowiedzi ostatecznie nie ma.

Dziękuję za rozmowę!

Natalia Dawiec: Również dziękuję!

Rozmowę z Natalią Dawiec przeprowadziła Redakcja portalu Świat Kobiecej Mocy.

www.nataliapodatki.nl

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *